Wyjaśnienie sytuacji. Witam mam takie pytanie kiedyś dostałem od sądu pracę na cel społeczny moje skazanie już się prawię zatarło i właśnie moje takie pytanie czy mogę składać papiery do przyjęcia do sluzby wiezienej czy już nigdy w służbach nie będę pracował
Jeszcze do tego nie doszło, ale są na dobrej drodze. Najpierw prowokują antypaństwowymi plakatami i knajackimi okrzykami, potem przepychają się w tłumie uczestników miesięcznicy wymachując białymi różami przed ich nosami, żeby w końcu dać w mordę z góry upatrzonemu, zasłużonemu działaczowi opozycji antykomunistycznej.
Z początku nieśmiały, po kilku chwilach staje się coraz bardziej agresywny. Rzuca nieprzyzwoite uwagi, w stronę idącej przed nim pary. Wszystko w swoim plugawym języku Orków, którego nie ośmielę się tutaj przytoczyć. Sytuacja staje się nieciekawa. W spokojnym z natury Bohaterze rodzi się gniew.
Babcia Maria też mówiła płynnie po niemiecku. Jak byłem dzieckiem, zdarzało się, że dziadkowie przechodzili na niemiecki, gdy coś było nie dla moich uszu. *** W KAŻDE WAKACJE JEŹDZILIŚMY NA ŻNIWA do babci Kazimiery i dziadka Jana. Spędzaliśmy tam miesiąc, czasem dłużej. Wszyscy pracowali. Ja i moi kuzyni również.
A zasadził panu kiedyś ktoś kopa w coś? w nerwach; B [edytuj] Babę to w byle co ubrać, byleby z Paryża było, a będzie zadowolona. Baby są głupie, dajmy na to, moja żona Halinka. Boczkiem, boczkiem, panie Boczku. Bycie magistrem a bycie mądrym to dwie różne rzeczy. Bywają takie przypadki, że córka jest starsza od matki. C [edytuj]
Zwroty podobne do "mordo" z tłumaczeniami na rosyjski. nakłaść komuś po mordzie. начистить рыло. obić komuś mordę. дать пизды. mord. убийство. morda w kubeł. закрой рот · закройте рот · замолчи · замолчите · заткнись · заткнитесь.
Jestem też zaskoczony, że jeszcze są zadowoleni użytkownicy aero2 po takich praktykach transferowych. Widać w aero2 wprowadzono koncepcję, która była kiedyś promowana przez pewnych pseudonaukowców by przyspieszyć internet dzieląc dane na mniej ważne i ważniejsze.
Chyba już wszyscy wiedzą, że Will Smith (zdobywca Oscara) dał w mordę Chrisowi Rockowi na gali rozdania Oskarów. Dzisiaj Will Smith przeprosił. Krążą pogłoski, że Akademia wszczęła postępowanie. Chcą mu zakazać pojawienia się na następnej gali, a nawet odebrać statuetkę. Taaak.
O w mordę jeża jest zwrotem wyrażającym olbrzymie zdziwienie. Definicja – co to znaczy o w mordę jeża. Sformułowanie o w mordę jeża służy podkreśleniu ogromnego zaskoczenia czyjąś wypowiedzią bądź czyimś zachowaniem. Powodem konsternacji może być także sytuacja, w którejś ktoś uczestniczy lub której jest świadkiem.
Już w drodze powrotnej do Polski dostałem maila, że jestem na liście. Mogę powiedzieć więcej na jednym wydechu niż kiedyś. Mogę chodzić na dłuższe spacery, przejechać jako
9qer1QG. Znam kierowców, którzy nigdy nie prowadzili w długiej trasie, nie wszędzie pojadą - choć tam gdzie jeżdżą przestrzegają wszystkich reguł, są uprzejmi itd, itp. Moim zdaniem w tym punkcie chodzi o to, że możesz powiedzieć - nie jadę do centrum w godzinach szczytu bo intensywny ruch mnie stresuje i to jest OK.
Sam bym tak nie napisał. Nie znałem tego słowa. A ściślej - uszło z mej pamięci. Teraz, podczas lektury, powróciło wraz z innymi: agary, iść na grandę czy dejże gryza. W siermiężno-ubogiej rzeczywistości lat 50. i 60. "rozkoszny smak miała pajda świeżego chleba ze smalcem i cebulą, smalcem i musztardą lub z kożuchem z mleka i cukrem". W moim przypadku ostatnia wersja nie wchodziła w grę; kożuch - w życiu! Kulturałki: Wacław KrupińskiPrzywróciła mi ta lektura dawne smaki i wonie. Te dosłowne, dochodzące z Krakowskich Zakładów Mięsnych, z ZPC Wawel, z Semperitu, co to produkował prezerwatywy równie siermiężne jak ów czas. Osobliwa to mieszanka. A zarazem ileż w tamtym świecie było reguł, o których dziś przychodzi myśleć z żalem, że to se nevrati. Obowiązywały w domach, przestrzegano ich na ulicy. Choćby to, że banda nie bije jednego, tylko się bierze delikwenta na solo. Bo w świecie kindrów czy agarów wiedziano, co to znaczy niehonorowo. Gorzej było, gdy u boku dziewczyny na jej terenie pojawił się obcy. Wypuszczało się wtedy najmłodszego, by zaczepił amanta, a gdy ten, sprowokowany, zamierzał dać szczeniakowi w ucho, spod ziemi wyrastali starsi koledzy z groźnym: "Małego bijesz?". Wiem coś o tym; dawno dawno temu, odprowadziwszy z koleżką dwie panny z okolic Francesco Nullo, musieliśmy ostrą salwować się ucieczką. Do dziś pamiętam własny szok, że biegłem szybciej niż Wiesiek Balicki, a przecież na wuefie w grzegórzeckim liceum zawsze miał lepszy czas. Pamiętam też, jak dostałem od takiego rudego w mordę, bo chciał dwa złote, a ja miałem opory i jeszcze śmiałem się odezwać nieelegancko. Nawet nie pomyślałem o oddaniu; on był z ulicy Gęsiej, a ta miała sławę, jaką miała. Dobrze to miał wybitny krakowski aktor, który ongiś prowadził się z panną z Grzegórzek o egzotycznym imieniu Georgette; i sam "skutecznie wkupił się w łaski" tamtejszych agarów, i panna "wstawiła się za swoim amantem", _odbierając im argument, że działają dla jej dobra. A potem amant stał się mężem i jest do dziś, a jeden z agarów, czyli aktor Starego Teatru Leszek Piskorz, który to wszystko w tomie "Ja, kinder z Grzegórzek" opisał, szczyci się jego przyjaźnią. A ten, który "wkupił się w łaski", dopowie mi teraz, że po prostu przyszedł kiedyś ze swymi agarami z Kazimierza! Podziałało. Bez bitwy. Bo wtedy Kazimierz to był Kazimierz! "Nikomu do głowy by nie przyszło, że na terenie Grzegórzek może kiedyś powstać Galeria Kazimierz. Kazimierz na Grzegórzkach? W życiu!" - pisze Piskorz, niegdyś mieszkaniec czynszówki z terenu obecnie zajmowanego przez te Piskorzowe prywatne zapiski, oddające jego - nasze, bom niewiele młodszy - szczenięce lata, ciepło rodzinnego domu, tamte klimaty i gadżety, jak aparat fotograficzny "druh", lata, gdy szło się "do miasta", czyli w okolice Rynku, albo jechało wisząc na stopniach tramwaju, gdy wyprawiało się do kina Młoda Gwardia, które też lubiłem, bo było blisko mego osiedla miłośnicy popularnego aktora dowiedzą się i o jego pasji sportowej, piłce, hokeju, pływaniu, poznają kulisy rodzenia się aktorskiej ambicji, dwukrotnego podejścia do PWST, wreszcie angażu do Starego tym Leszek Piskorz kończy swą sentymentalną opowieść, tę nurzaną w melancholii wyprawę w miejsca i czasy młodości. Skromnie, mimo ok. 300 ról w teatrze, filmie, telewizji, uznał, że nie kariera, a Grzegórzki zasługują, by poświęcić im te, ładnie wydane przez WAM, wspomnienia. "_Ja nie tylko grałem Felka w "Romansie z wodewilu", ale i jestem Felkiem z pochodzenia, chłopakiem z Grzegórzek" - wyznał mi Leszek Piskorz parę lat temu. Teraz potwierdził to tą smakowitą książką. Odnajdziemy w niej wiele krakowskich postaci, choćby Żuka, Tadeusza H. Elegancko bez nazwisk, ale przecież zgadnąć równie łatwo, jak łatwo czyta się zapiski kindra z dzięki za to ożywcze odświeżenie pamięci.
Adamek po walce ze Szpilką: Czas odchodzić z boksu Więcej filmów w naszej sekcji wideo! Gdy zaczynał pan trening, cel był Głażewski: Tak, dziesięć tygodni temu zacząłem się szykować do gali w Wieliczce. 5 grudnia miałem walczyć w kopalni soli. Jestem wdzięczny promotorowi, że doprowadził do starcia z Brähmerem. Mam 32 lata i nie mogłem odpuścić takiej szansy. Zrobiliśmy z trenerem Piotrem Jankowskim wszystko od A do Z, by w najbliższą sobotę forma była optymalna. Jak ocenia pan szanse?Paweł Głażewski: Nigdy nie czułem takiej adrenaliny. To nie strach przed Niemcem, choć zdaję sobie sprawę, jak groźny to rywal. Niebezpieczny zawodnik, leworęczny, niewygodnie boksujący. Trudno powiedzieć, jak wszystko się potoczy. Na pewno oddam serce. Nigdy nie walczyłem na wyjeździe i mam nadzieję, że wrogo nastawieni kibice zmobilizują mnie, bym wzniósł się na wyżyny. Czy trudno wygrać z Niemcem u niego na punkty? Musi pan go znokautować?Paweł Głażewski: Nie myślę w ten sposób. Zrobię wszystko, by zwyciężyć. Nieważne na punkty czy przed czasem. Tak samo było z Royem Jonesem, choć ściany pomogły jemu, mimo że walczyliśmy w Polsce. Czy pojedynek z Jonesem był przełomowy? Chociaż sędziowie dali mu zwycięstwo na punkty, wielu fachowców oceniło, że był Głażewski: To była walka, która zmieniła podejście do mnie wielu ludzi, chociażby sponsorów. Wiele pracy włożył też w budowanie mojego rankingu Tomek Babiloński. Pracujemy razem od sześciu lat. Dzięki niemu mam stypendium i mogę koncentrować się na boksie. Dariusz Michalczewski, Tomasz Adamek, Krzysztof Włodarczyk to polscy mistrzowie świata w zawodowym boksie. Zdaje pan sobie sprawę, o jaką stawkę toczy się gra?Paweł Głażewski: Wiem, o co walczę. Nie jestem faworytem. Brähmer to mistrz świata. Uważam jednak, że kilka lat temu prezentował się lepiej. Nadal mocno bije, więc nie mogę polecieć jak furiat na niego, bo będzie kontrować lewą ręką. Zamierzam boksować z głową, w tempie i nie kalkulować w pierwszych rundach, bo w następnych może mnie już nie być. Czy prawa ręka się nie obluzuje?Paweł Głażewski: Parę lat temu wypadała mi ze stawu podczas walk i sama wskakiwała na miejsce. Kiedyś w Turnieju Stamma boksowałem w półfinale, wypadła mi ręka i nie chciała wrócić na miejsce. Musiałem zejść, żeby doktor Święcicki mi ją nastawił. Ścięgna były luźne, chrząstki porozrywane. Przeszkadzało mi to, dlatego poddałem się operacji i od tamtej pory mam spokój. Wcześniej rzadko używałem w ringu prawej ręki, tylko markowałem ciosy. Dzięki temu wzmocniłem lewą. Teraz obie funkcjonują dobrze. Promotor, opowiadając o pańskiej przeszłości, powiedział: Gdy trzeba było dać w mordę, dawał. Tak było?Paweł Głażewski: Nikt nie mógł mi dmuchać w kaszę, ale też nikogo pierwszy nie zaczepiałem. Nieraz stawało po kilku przeciwników, a dawałem radę. Jestem zawodnikiem, wiem jak uderzyć. Teraz rzadko chodzę do knajp. Inaczej na to patrzę. Z żoną poszedłem potańczyć. Ktoś mnie popchnął, wpadłem na żonę. Odwróciłem się i szukałem go. Był o głowę niższy. Machnąłem ręką i poszedłem sobie. Przydarzyło się panu kilka nieciekawych Głażewski: Były bójki, mogłem skończyć w więzieniu. Na szczęście dostałem tylko wyroki w zawieszeniu. Za pobicie. Dziewięć lat temu poznałem żonę Justynę i ona spowodowała moją przemianę. Uratowała mi życie, nakierowała na dobre tory. Potem urodziła się córeczka Marika, teraz ma sześć lat. Była wcześniakiem, miała problemy ze zdrowiem. Doszły nowe obowiązki, wziąłem się za siebie. Córeczka to oczko w głowie taty?Paweł Głażewski: Uwielbiam ją. Niedawno na zdjęciu zobaczyła, jak wygląda pas mistrza świata. Tato, przywieź mi do zabawy – usłyszałem. Nie mam wyjścia. 6 grudnia dla niej zdobędę ten pas. Będzie na walce?Paweł Głażewski: Zostanie w Białymstoku z babcią. Przyjedzie za to moja żona. Poleci do Brukseli, bo tam mam rodzinę. W sumie ze stolicy Belgii samochodami przyjedzie 18 osób do Niemiec by mnie dopingować. Wierzę, że wsparcie najbliższych pomoże mi zostać czwartym polskim zawodowym mistrzem świata w boksie.